Słowo w błocie?

dziś w "wydarzeniach" słyszałem o pewnym zakładzie który produkuje guliki na chodniki z wyrytymi słowami PIsma Świętego. co wy o takim pomyśle uważacie? czy Słowo Boże powinno sie mieszać z błotemi śmieciami (dosłownie) i chodzić po nim?

ja uważam osobiście takie coś za idiotyzm.
Słowo wymaga poszanowania.

dyrektor odlewni tłumaczy sie że ludzie mogą przystawać i poczytać sobie...

wg mnie pomysl nienajglupszy.
nie uwazam ze Slowo "bedzie sie mieszac z blotem."

a wg mnie, jeśli to ma być do czytania - na ściany! praktyczniej Very Happy

i nie ma wtedy problemu "deptania Słowa".

a ja myślę że to odzwierciedla nasze dzisiejsze społeczeństwo. Człowiek nie patrzy na ściany tylko w ziemie.

Właściwie to odpowiedziałem na to pytanie już wcześniej w temacie o Piśmie Świętym :]. Głupota, bluźnierstwo, brak szacunku do Boga i Jego Słowa. Pokazuje to tylko, że społeczeństwo zachodnie straciło już zupełnie poczucie tego, co jest święte i szacunek do świętości, Kościoła, wiary katolickiej itd. Skoro można wieszać genitalia na Krzyżu, to czemu by nie deptać Słowa...

Hm.. podobno zdanie jak do temtu o "ziomie Jezusie" czy jakos tak to leciało. Jeśli to ma być jakiś sposób do tego aby ludzie zauważyli Pismo Św. to ok, aleosobiscie wolałabym inne sposoby;)

Ludzie tak samo mogą sobie przystanąć, wyciągnąć Pismo Święte, bądź jego fragment - wcale to nie zajmuje tyle miejsca i sobie poczytać. Taką formę również uważam za brak szacunku.

A ja uważam, że jeżeli to ma kogoś przyciągnąć do Boga, to jestem jak najbardziej za... Bo chrześcijaństwo tym właśnie różni się od islamu, że jesteśmy religią SŁOWA, a nie księgi. Więc myślę, że sygnaturki na chodniku nie są niczym złym.
Przynajmniej tak mi się wydaje.

A pomysłodawca zapewne nie miał zamiaru popełniać świętokradztwa, tylko ewangelizować...

Lask!s napisał:

Ludzie tak samo mogą sobie przystanąć, wyciągnąć Pismo Święte, bądź jego fragment

No owszem, mogą, ale kto nosi Pismo Święte w torbie?
O to w tym wszystkim właśnie chodzi, aby zachęcić ludzi do czytania Pisma Św., aby im to ułatwić, aby ewangelizować. No bo jak się idzie chodnikiem i widzi się jakieś słowa na nim wyryte, to mimochodem się przystaje i czyta, co tam takiego ciekawego napisali.
Chociaż Słowo wymieszane z błotem i podeptane przez innych może być bardzo źle odebrane przez ludzi i wywołać wręcz odwrotny skutek od zamierzonego. Ja uważam, tak jak Gosia, że lepiej byłoby, gdyby te słowa były napisane na ścianach. Albo jakieś tablice z fragmentami Pisam Św., czy coś...

powinni to coś innego wymyślić by zachęcić ludzu do czytania pisma św. nie wiem jki ale fragmenty pisma na chodniku nie spotkałyby sie z pozytywną opinią przechodniów Smile

Jaki byłby cel pomysłodawcy nie wiem i byłbym ostrożny mówiąc, że po to, aby ewangelizować. A że jesteśmy religią słowa (moim zdaniem powinniśmy być religią czynu, no ale ok, nie o to), no pięknie, ale czy to ma znaczyć, że będzie nam obojetne, że ktoś pluje na krzyż?? W końcu on też jest symbolem. Moim zdaniem nie i będę się tego trzymał, bo nie reagując na takie czyny zatracamy swoje chrześcijaństwo. Bo trudno jest stanąć w obronie Boga.

OK, ale plucie na krzyż to inna sprawa. Mówimy tu o dotarciu ze słowem do ludzi, a nie o bezczeszczeniu symboli religijnych.

ale to jest bezczeszczenie słowa Bożego czyli to samo co oplucie krzyża no nie?

Asiu pomyśl o takim standardowym chodniku znajdującym się np. na Zwycięstwa czy niedaleko Placu Piastów. Jeżeli już przywołałaś w pamięci ten obraz przypomnij sobie, że jest brudny, właściwie bardzo brudny, a właściwie to ciężko rozpoznać co go właściwie zabrudziło, bo warstwy brudu nakładają się na siebie i spod tego wszystkiego ledwo wyziera jakaś pierwotna faktura bruku. Może koloryzuję trochę, ale zapewne domyślasz się, co mam na myśli Wink

. Plucie na Krzyż to inna sprawa niż zasyfione, obsikane (mówiąc delikatnie), nieustannie deptane i czasem zapewne obrzygane Słowo Boże? No niewiem Confused

.

Ośmielę się na próbę obalenia jedynego chyba narazie argumentu "za". Podobnie było w dyskusji o jakimś tam slangu czy coś. Chodzi o to sformułowanie, które ciągle powraca jak bumerang - jeśli coś tam przybliża do Boga to dlaczego by tego nie robić??

Nie wiem czy można tak podchodzić do sprawy a intuicja podpowiada mi że nie. Dlaczego?
Po pierwsze - "przybliża do Boga" to pojęcie niesamowicie subiektywne i szybko można by się zacząć nim posługiwać w celu usprawiedliwiania WSZYSTKIEGO cokolwiek się w Kościele nie robi. Patrząc tak, ksiądz który zorganizowałby, no nie wiem, już tak posuwając się do absurdu to np. striptiz w kościele, z pewnością przyciągnąłby do niego wielu zainteresowanych. Ale trudno raczej byłoby powiedzieć że przyciągnął ich w ten sposób do Boga.
Po drugie Kościół ma przyciągać do Boga, to ON jest narzędziem zbawienia ludzi. Więc też i Kościół jasno precyzuje drogi dotarcia do ludzi. Wbrew pozorom, nie ulegamy jeszcze totalnemu marketingowi w Kościele i nie reklamujemy się za wszelką cenę i na siłę, byleby pozyskać "klientów". Bombardowanie Słowem Bożym nie ma być porównywalne z bombardowaniem chwytliwymi hasłami kampanii wyborczej.
"Żywe bowiem jest Słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny (...) zdolne osądzić pragnienia i myśli serca" (Hbr4, 12)
Słowo Boga dosięgnie każdego. Nie musimy nim obklejać całej ziemi w tym celu. Bóg ma swoje drogi. Nie koniecznie kanalizacyjne.