JP2

zbliża sie dosyć specyficzna data, 2 kwiecień, rocznica śmierci Jana Pawła II.... jak Wy przeżyliście ten dzień, czy coś sie w Waszym życiu zmieniło od tamtej pory?

ja sie wypowiem później:)

Dla mnie ważniejsze było jego życie niż śmierć. To właściwie wszystko co mogę powiedzieć na ten temat.

Śmierć JP2 dla mnie niewiele zmieniła. To nie był "koniec czegoś", to naturalna kontynuacja. Bóg wiedział, kiedy przenieść działalność JP2 na inny poziom i w dokładnie tym czasie to uczynił.

Dla mnie osobiście był to ważny czas - wtedy zobaczyłem, że Jezus ustanawiając św. Piotra dobrze wiedział co robi. Poza tym odczułem wtedy, że kościół naprawdę jest Wspólnotą także jako całość.

A dziś myślę, że warto się zapytać siebie co zrobiłem aby poznać Jana Pawła II i jego nauczanie. "Papież kochany i nieznany?" mam nadzieję, że nie.

A dla mnie to był podwójnie ciężki czas. Przyszło mi wchodzić w dorosłość w dniu Jego śmierci. Urodziłem się 2 kwietnia o 20:45, dwa lata temu moje 18 urodziny. To były najsmutniejsze i najpiękniejsze zarazem urodziny w moim życiu. Jego śmierć połączyła się z moimi urodzinami, do końca mojego życia. Dla niektórych to trywialne, dla mnie ważne. Sporo zrozumiałem wtedy i przy każdej rocznicy rozumiem.

No tak, dobrze pamiętam kiedy siedzieliśmy przy stole, świętując urodziny brata, a w tle ciągle włączony telewizor, i oczy na watykan. Dziwne to było

pozwolę sobie zmienić trochę temat:

[link widoczny dla zalogowanych]

co Wy na to?

Efekt yoyo. Nic dziwnego.